Znalazłam coachkę specjalizującą się w coachingu kariery. Pięćdziesięciodwuletnia nauczycielka pracująca przez całe życie w jednym miejscu pracy musiała być dla niej ciekawym przypadkiem;-) Spędziłam z nią kilka godzin, rozpatrując wady i zalety różnych dróg, którymi mogłabym podążyć. Najwięcej radości dało mi omawianie wersji, w której zostaję trenerem TRE, ale odrzuciłam ją jako wymagającą najwięcej nakładów finansowych, czasowych. Patrząc perspektywicznie, korzyści byłyby największe, ale odroczone w czasie. Kolejne to prowadzenie zajęć, warsztatów dla dzieci i dorosłych w kilku tematach, w których czuję się kompetentna. Z tym projektem mogłabym ruszyć od razu. Rzecz jasna pojawiła się również joga. Przeszła mi też przez myśl też możliwość pracy w Berlinie. Dwa - trzy dni w tygodniu i zapewniłabym wynagrodzenie, które dostaję obecnie. Spokojna głowa, cztery dni do dyspozycji... No i co? No i poszłam za głosem intuicji. Zapisałam się na certyfikowane szkolenie TRE. Sporo będzie mni