Może to te
wszystkie „Pod słońcem Toskanii” i inne, w których bohaterka / bohater rzucają
swoją bezpieczną życiową przystań (bywa, że ta przystań sama odpływa), by wieść
„życie prawdziwe”?
Może to te motywatory
typu: „Wszystko, czego pragniesz, jest po drugiej stronie strachu”?
Może to rok
Psa, który sprzyja nowym przedsięwzięciom zawodowym. Tylko „zacznij teraz, nie
zwlekaj”;-)?
A może
dochodzi się po prostu do takiego momentu, kiedy konstatujesz, że „No ku*wa – nie!”?
Co ty, kobieto, robisz ze swoim życiem?
Henry Thoreau
napisał, że „większość ludzi wiedzie życie w cichej rozpaczy”. Moja zaczęła już
skrzeczeć, więc zwijam manatki i … ahoj, przygodo! Z perspektywy prawdziwych ludzkich tragedii strach przed zmianą, jaką jest porzucenie pracy, wydaje się groteskowy i śmieszny.
to zależy, czy ma się kredyt hipoteczny (hahhaha :) ) czy nie. Ja roboty nie rzucam, bo straciłabym dach nad głową. Gdyby nie to jednak...
OdpowiedzUsuńgdyby nie to...
Bardzo Cię podziwiam :) lubię zmiany, szykuję się do jednej sporej, ale to zawsze jest stres. Chociaż ..."Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj." (M. Twain)
:*
Sama się podziwiam. Tylko jeszcze nie wiem, czy to odwaga czy brak wyobraźni;-) Ale i tak wiem, że dobrze robię.
UsuńKredytu, na szczęście, nie mam. Dorabialiśmy się w czasach, kiedy dom budowało się bez kredytu, za to dziesięć lat. A ten debecik, ślad po szaleństwach wakacyjnych, załatam do czerwca. Właśnie siedzę dwa dni jako egzaminator na sesji poprawiania prac gimnazjalnych. Jutro zapowiada się 10 - 11 godzin pracy. zabieram z sobą poduszkę;-)